Hej, cześć!
Dzisiaj będzie po staremu, czyli recenzja. Przed Wami książki, które pozwalają uspokoić, zrelaksować się i poczuć...
hygge.
Samo przeglądanie zdjęć w tych książkach jest przyjemnością, a gdy dołączy się do tego wyobraźnię pobudzoną przez zawartą w środku treść to mamy zestaw idealny.
Chcę jednak zacząć od czegoś innego, a mianowicie od napisania co dla mnie oznacza
hygge, od kiedy je praktykuję i od kiedy o nim wiem, ponieważ to dwie zupełnie inne sprawy.
Hygge- co dla mnie oznacza
W zeszłoroczne wakacje przeczytałam książkę Hygge- duńska sztuka szczęścia. Już wcześniej niej słyszałam i chciałam po nią sięgnąć, ponieważ jestem zakochana w Danii, jej klimacie, architekturze, jej mieszkańcach i ich podejściu do życia, ale mój stosik książek w ogóle się nie pomniejszał.
Pewnego razu będąc z Mamą w seccond hendzie znalazłam na półce tę książkę i uznałam to za znak, że muszę ją przeczytać, więc kupiłam.
W tym roku, po powrocie z Niderlandów, razem z moim Ukochanym musieliśmy przebyć dwutygodniową kwarantannę. Był to naprawdę ciężki czas, ale wiele firm miało ciekawe promocje, które pozwoliły go umilić. Jedną z nich był Empik i jego konto premium. I wtedy przepadliśmy. W naszym koszyku znalazło się 10 książek i jedna płyta. Wśród książek był polski odpowiednik książki Hygge- duńska sztuka szczęścia - Hygge po polsku.
Musiałam kupić, bez chwili zawahania.
Ze słowem hygge spotkałam się w sumie niedawno, ale od wielu lat je praktykuję. Szczerze mówiąc słowo to obiło mi się o uszy kilka lat temu, gdy wyszła na rynek Hygge-duśka sztuka szczęścia i recenzowało ją dużo jutuberek. Pierwszy raz zobaczyłam tę książkę u Laury Ogrodowczyk i już wtedy chciałam ją mieć. Nie bardzo widziałam co oznacza hygge, ale skoro mowa o czymś duńskim to na pewno mi się spodoba!
Moja miłość do Danii wzięła się z możliwości mieszkania tam przez kilka miesięcy mojego życia. Co prawda były to wakacje dwa lata z rzędu, ale bardzo chętnie pojechałabym tam pomieszkać na dłużej. Nie zwiedziłam zbyt dużo państw w swoim życiu, ale wiem, że Dania zawsze będzie w pierwszej piątce, ponieważ kocham ten kraj całym sercem.
To tam wszystko wydało mi się takie spokojne i tolerancyjne. Pierwszy raz pojechałam do Danii w 2010 roku, byłam wtedy nastolatką, która nigdy, przenigdy nie chciała zakładać krótkich spodni, spódniczek, czy nawet legginsów. Byłam tak zakompleksiona, że chodziłam tylko w workowatych, najlepiej czarnych ubraniach, które mogłyby zakryć mnie i kilka osób obok.
W momencie, w którym wyszłam z mieszkania, żeby kupić bułki w pobliskiej piekarni i zobaczyłam sąsiada z klatki obok przechodzącego przez ulicę w piżamie, szlafroku i kapciach coś się we mnie zmieniło. Zawróciłam do domu i pierwszy raz w życiu idąc do ludzi założyłam legginsy.
Nikt nie zwrócił na mnie uwagi, nikt mnie nie wyśmiał, wszyscy byli mili i spokojni.
Nie da się opisać hygge. Wiem to nie tylko z książek i filmików na YT, które ostatnio obejrzałam. Żeby wiedzieć co to jest hygge według Duńczyków trzeba pobyć wśród nich chociaż trochę.
Tak samo nie można sztucznie stworzyć atmosfery hygge, bo co z tego, że udekorujemy mieszkanie przedmiotami, poduszkami i kocami, które powinny być hygge, a wcale nam się to nie podoba.
Czym dla mnie jest hygge?
Spokojem.
Musiałam się chwilę zastanowić pisząc to, ale tak właśnie opisałabym emocję, która towarzyszy mi przy czuciu hygge. Czuję wtedy błogi spokój, nie martwię się niczym, a moje ciało się rozluźnia. I nie potrafię hyggować na zawołanie. Nie wystarczy mi odpalenie ulubionej świecy zapachowej, bo czasami, nawet gdy otaczają mnie tylko takie rzeczy, które pozwalają mi się odprężyć ja tego nie czuję.
Kiedy przychodzi do mnie hygge?
Najczęściej, gdy robię to, co lubię, albo gdy przebywam z osobami, na których mi zależy. Hygge często "włącza się" u mnie, gdy siedzę na balkonie i czytam, albo gdy jadę z Rodziną na naszą działkę- możemy tam tylko siedzieć i nic nie robić, ale wypełnia mnie wtedy tak ogromne szczęście, że nie jestem w stanie tego opisać. Hygge powoduje u mnie też kontakt z moimi zwierzątkami, czasami jest to przejście się po mieście, czasami gra w UNO, a czasami po prostu picie kawy w kubku, na który mam aktualnie nastrój.
Hygge to dla mnie synonim szczęścia i przytulności.

Recenzje książek
Hygge- duńska sztuka szczęścia
Autorką tej książki jest Marie Tourell Søderberg- duńska aktorka.
Książka ta opowiada o... Duńczykach i ich sposobach na szczęście. Duńczycy od dawna uznawani są za najszczęśliwszy naród na świecie i szczerze mogę to przyznać. Będąc w Danii nie doświadczyłam od nikogo przykrości, wszyscy byli mili, szczęśliwi i spokojni. Czasami nawet ten spokój irytował. Wnętrze książki wypełnione jest cudownymi zdjęciami codziennych małych przyjemności. Znajdziecie tam zdjęcia pomieszczeń, ogrodów, pól, bawiących się dzieci, gotujących dorosłych, hobby. W skrócie wszystko, co pozwala Duńczykom czuć hygge.
Marie tworząc tę książkę przejechała całą Danię prowadząc rozmowy z jej mieszkańcami, pytając co dla nich oznacza hygge, jak je tworzą i co według nich może pomóc w stworzeniu takiej atmosfery.
Pamiętacie, jak opisywałam co czuję podczas hyggowania? Miałam to przy czytaniu tej książki, a oglądając zdjęcia w niej zawarte towarzyszyło mi wrażenie, że już tam byłam.
W książce znajdziecie również wiele przepisów, takich prostych, duńskich, domowych, które przekazywane są z pokolenia na pokolenie i zachwycają każdego nie tylko smakiem, ale i możliwością wspólnego ich przygotowanie.
Język, jakim napisana jest książka pozwala wyobrazić sobie rozmowę z autorką, która dzięki temu zabiegowi zbudowała z czytelnikiem nić.
Hygge w Danii
Hygge po polsku
Iza Wojnowska- dziennikarka, aktorka, lektorka, artystka- to kobieta, która zainspirowana duńską sztuką szczęścia postanowiła odnaleźć hygge w Polsce.
Już na samym wstępie książki możemy znaleźć informacje o tym, skąd wziął się pomysł na napisanie tej książki, a także kilka słów od autorki duńskiej sztuki szczęścia, która uważa, że hygge, co prawda wywodzi się z Danii, ale każdy kraj 'je posiada'. Polska też.
Hygge po polsku jest książką bardzo podobną do swojej poprzedniczki, wygląda jak jej kontynuacja i tak też się ją czyta. W Hygge po polsku jednak znajdziemy więcej historii Polaków. Niektóre z nich to niemal opowieści, inne to krótkie anegdotki, a jeszcze inne to opisanie konkretnej sytuacji.
Bardzo podoba mi się zachowanie niemal bliźniaczej estetyki- każda historia opowiedziana jest także fotografiami, a przepisy zawarte w środku wydają się bardzo swojskie. Plusem jest także podział na rozdziały, które mają kojące, nawet romantyczne nazwy.
Dzięki tej książce możemy poznać miejsca w naszym pięknym kraju, które warto odwiedzić, ponieważ zachwycają swoim spokojem i urokliwym położeniem.
Hygge w Polsce


A jak u Was z hygge? Jesteście przyjaciółmi, czy jeszcze się nie znacie? Jeśli to drugiem to bardzo polecam to zmienić. Docenianie każdej, nawet tej najmniejszej chwili pomaga w byciu szczęśliwym człowiekiem, a przecież właśnie o to w życiu chodzi, prawda?
Martyna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz