Hej, cześć!
Mamy teraz trudny czas nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Każdy kraj rodzi sobie inaczej z zarazą, która wyszła z Chin; są też kraje, które sobie w ogóle nie radzą. Niezależnie od tego wszystkiego w każdym miejscu znajdzie się Panna Młoda, która jest pełna obaw. Najgorzej mają te, które ślub planowały na najbliższe miesiące. Ja mam o tyle szczęścia, że nasz Wielki Dzień wypada DOKŁADNIE za pół roku, mimo to zaczęłam zastanawiać się nad jego powodzeniem.
W momencie, gdy zaczęłam planować mój ślub i wesele dołączyłam do ogromnej ilości grup na Facebook'u w tej tematyce. Przez ostatnie kilka dni notorycznie pojawiają się na nich posty wystraszonych kobiet, które nie wiedzą co mają robić. Zastanawiają się czy ich wesela się odbędą, czy powinny zamawiać kolejne dekoracje itp. Ja byłam spokojna bardzo długo, aż nagle takie pytania zaczęły kierować Panny Młode z września. Oczywiście polała się na nie fala krytyki i pouczeń, że powinny współczuć ludziom, który biorą ślub wcześniej, że przecież do września zostało pół roku, że co one sobie w ogóle myślą, że zadają takie idiotyczne pytania.
Czy to było słuszne?
Wiem, że wesele nie jest najważniejszą rzeczą na świecie, zwłaszcza w czasach takiej zarazy. Tak, napisałam to. Ale spokojnie, zaraz wszystko wytłumaczę, bo nie jestem tutaj jednostronna.
Z jednej strony trzeba pamiętać, że wesele to tylko impreza, na której razem z naszymi bliskimi celebrujemy kolejny etap naszego życia. Ślub bez wesela może się odbyć, oczywiście, ale wstąpienie w związek małżeński jest czymś bardzo wyjątkowym dla wielu osób- dla mnie też- dlatego bardzo chcę spędzić ten dzień z moją Rodziną i Przyjaciółmi.
Z drugiej strony biorąc ślub nie załatwiamy wszystkiego na ostatnią chwilę, wiele rzeczy mamy już opłaconych, zaliczki wpłacone, usługodawcy i sala zarezerwowani. Dlatego właśnie nie ma co się dziwić zaaferowanym Panną Młodym. Taka impreza niesie za sobą często niemałe koszty.
Wczoraj zobaczyłam grafikę, która idealnie pokazuje, to co się dzieje odnośnie wesel. Wiem, że to może być trochę nie na miejscu, ale w trudnych sytuacjach trzeba sobie poprawić humor, żeby nasza psychika za bardzo nie ucierpiała ;)
Od kilku lat w mojej najbliższej Rodzinie jest sezon Weselny. Kuzynostwo, które jest chwilę ode mnie starsze zaczęło brać śluby, zakładać swoje rodziny. Jak to mówią "zaczęło się" ;)
Pech chciał, że przez zupełnie różne sytuacje losowe śluby mojego kuzynostwa musiały zostać przełożone. Nie dziwi mnie więc fakt, że w momencie, gdy Rodzina dowiedziała się o naszym ślubie wszyscy zaczęli żartobliwie pytać "Ciekawe czemu Wy będziecie musieli przełożyć ślub" i mówić "Kochani, tradycji musi stać się zadość". Ale wiecie co? Nikt chyba nie spodziewał się zagrożenia epidemią. To przebiło wszystko ;)
Dzisiaj obejrzałam na YouTube Izabeli Janachowskiej film, który na pewno pomoże wielu PM w zrozumieniu jak działają branże ślubne w czasie zagrożenia epidemią (kliknij w obraz)
Nie ukrywam, że odkąd zaczął się rok 2020 co jakiś czas miewam napady paniki związane ze ślubem. Uważam to za coś całkowicie normalnego, mimo że oboje jesteśmy pewni swojej decyzji, mimo że większość rzeczy mamy już ogarniętych, to w głębi duszy czuję lekki niepokój, a z tyłu głowy mam pytanie "Czy na pewno wszystko jest ogarnięte?". Odpowiedź oczywiście brzmi "Nie!!!", ale wiem, że mam dużo czasu.
Moja świadkowa, żeby jeszcze bardziej dobić moje zdrowie psychiczne dzwoni do mnie co jakiś czas, żeby przypomnieć, że czasu coraz mniej. Ja to rozumiem- stara się mnie zmotywować, ale w momencie, gdy nie nachodzą mnie paniczne myśli jestem całkowicie wyluzowana.
Jedną z ostatnich ślubnych wiadomości, jaką dostałam od Lili było "I co z suknią?"
A ja już wtedy panikowałam. Bo wiecie co z suknią? Totalnie nic!
Mamy marzec, miesiąc, w którym miałam ją zamawiać z Aliexpress i wiecie co? Nie zamówię. Nie mam jak zamówić, bo teraz to nie byłoby zbyt rozważne. Nie mam też jak kupić sukni na miejscu, bo jestem poza terenem Polski, więc panika rośnie z każdą chwilą.
Rozmawiałam z moim Tatą i on powiedział, że w takiej sytuacji to nie strój jest chyba najważniejszy. A ja na to "Jak to nie?"
Serio, mam nadzieję, że sytuacja z wirusem niedługo się uspokoi, bo planowanie ślubu i wesele z tak ogromną niewiadomą wiszącą na głowie jest o wiele bardziej stresujące niż planowanie wesela bez wizji zarazy, co i tak bywało stresujące.
Bardzo nie chciałabym przekładać tego dnia, bo data, którą wybraliśmy nie jest pierwszą lepszą. Ma ona dla nas ogromne znaczenie, jest bardzo symboliczna i dzięki temu uważam, że nasze wesele będzie jeszcze bardziej wyjątkowe.
A jak u Was? Jesteście częścią Pary Młodej 2020? Może znacie kogoś, kto bierze ślub w tym roku?
I co najważniejsze, jak się czujecie?
Do usłyszenia <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz