W końcu mamy miesiąc, który zaczyna się tak jak lubię- w poniedziałek! A żeby było lepiej jest Prima Aprilis- ulubione święto mnie z przeszłości :D I nie wiem czemu, ale obudziłam się dzisiaj pełna energii i pozytywnego nastawienia, chociaż z godzinnym opóźnieniem.
Jeśli pamiętacie moje postanowienia (nieważne które: noworoczne, urodzinowe, itd.- wszystkie i tak są niemal identyczne) to dobrze wiecie, że moim celem jest walka z nadmierną ilością kilogramów i jednoczesne pokonanie słomianego zapału. Już od jakiegoś czasu, gdy to kolejne próby zawodziły pomyślałam sobie, że marzec będzie idealnym czasem na powtórzenie wyzwania. Jak widać się nie udało, bo właśnie zaczyna się kwiecień, a ja dopiero teraz ruszyłam C Z T E R Y L I T E R Y.
Plan jest taki, żeby do grudnia/stycznia zrzucić 20 kg siebie.
Zdaję sobie sprawę, że w ogóle nie będzie to łatwe, ale mam nadzieję, że nie polegnę, zwłaszcza, że moja współlokatorka będzie walczyła razem ze mną i (mam nadzieję) motywowała mnie, gdy zacznę wątpić.Dzisiaj, na przykład, poczęstowała mnie czekoladą, a ja jej odmówiłam, z czego jestem bardzo dumna. Ale tak na maksa, bo każdy, kto mnie zna wie, że ja czekolady nie odmawiam.
Wiecie, zawsze myślałam, że skończenie pewnego wieku, starzenie się, rozpoczęcie nowego (wiekowo) etapu w życiu będzie mnie mega motywowało i pozwoli pokonać to, co dobija mnie od lat, ale okazało się, że to stek bzdur. Totalnych bzdur, które wryły mi się na banie nie wiem kiedy i, co ważniejsze, nie wiem czemu.
Teraz mój powód jest prosty i zapewne przez wielu uważany za pusty. Otóż w 2020 biorę ślub i chcę wyglądać na nim ładnie, a na pewno ładniej niż teraz. Na początku roku zacznę przymiarki sukien ślubnych i chciałabym mieścić się wtedy w dużo mniejszym rozmiarze niż teraz.
Poza tym zdrowie i dobre samopoczucie są równie ważne, chociaż mniej motywujące :D
Dzisiaj jest pierwszy dzień mojego wyzwania.
Zgrzeszyłam tylko kawałkiem ciasta, które upiekłam wczoraj na pożegnanie ;), ale musiałam skosztować chociaż kawałek, żeby przekonać się, że Michał ma rację twierdząc, że dzisiaj ciasto jest lepsze.
Pomyślałam, że relacjonowanie moich postępów, lub ich braku (ale nie kraczmy) na blogu będzie fajne, ponieważ pozwoli mi regularnie sprawdzać co i jak, a poza tym może przydać się komuś, kto ma podobny problem do mojego.
Jeśli Cię to interesuje- super. Jeśli masz to totalnie gdzieś- po prostu olej i nie zostawiaj niemiłych komentarzy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz