Hej, cześć!
Długo zastanawiałam się co powinnam tutaj napisać. Naprawdę zajęło mi to wiele czasu, a żaden z postów, które zalegały w wersjach roboczych nie pasował mi do publikacji. Wczoraj w nocy coś mnie jednak olśniło. Przypomniałam sobie, że od kilku lat na początku roku wybieram sobie słowo, które ma mi towarzyszyć przez te 12 miesięcy. Rok temu był to rozwój i napisałam Wam o tym (ten post znajdziecie klikając TUTAJ), tym razem postawiłam na wizualizację, o której ostatnimi czasy jest dość głośno za sprawą Łukasza Jakóbiaka, który swoją drogą chyba trochę zakrzywił jej odbiór.
W zeszłym roku założyłam swój pierwszy bullet journal. W sumie był to zwykły zeszyt, w którym ćwiczyłam do prowadzenia tego właściwego, bo przecież nie zacznę prowadzenia kalendarza od połowy roku :)
W każdym razie, to dzięki BuJo do głowy przyszła mi wizualizacja, a wczoraj w nocy wzięłam przykład z youtubera, o którym wspomniałam wcześniej, chwyciłam za jeden z wielu zeszytów, które nałogowo kupuję (wybrałam ten z napisem inspieations & dreams) i postanowiłam spisać w nim wszystkie moje cele, drogę do ich realizacji oraz to jak chcę, żeby wygladały na samym końcu.
Wizualizacja- co to takiego?
Tak właściwie to co to jest ta wizualizacja? Otóż według encyklopedii jest to:
technika polegająca na wyobrażeniu sobie przedmiotów, osób i sytuacji w celu wywołania pożądanych przez siebie zmian bądź uwolnienia się z przeżyć z przeszłości, stosowane w hipnozie.Czyli po polsku i w skrócie:
Chcesz czegoś, intensywnie o tym myślisz, działasz wg planu i udaje Ci się to, co chcesz osiągnąć.
Jak dla mnie bomba! Sama wierzę w moc wizualizacji, chociaż moi znajomi śmieją się ze mnie za każdym razem, gdy o niej wspominam :D
Na zajęciach z komunikacji społecznej, które swoją drogą były moimi ulubionymi w poprzednim semestrze usłyszałam o golfiście, który trafił do więzienia na chyba 5 lat. Przez cały pobyt za kratkami myślał intensywnie o tym, jak będzie wyglądał jego pierwszy mecz po wyjściu na wolność- ponoć obmyślił każdy ruch, który pozwoli mu wygrać. Myślał o tym codziennie, bardzo intensywnie, aż stało się to jego głównym zajęciem. I wiecie co? Po wyjściu z więzienia mecz rozegrał dokładnie w taki sposób, jaki sobie zwizualizował i wygrał.
Oczywiście, nie mówię, że nasza wizualizacja ma polegać dokładnie na tym samym, żeby ciągle myśleć o naszym celu, bo przecież każdy ma jakieś obowiązki ;) Chodzi mi o to, żeby w ciągu dnia znaleźć chociaż kilka minut, dajmy na to kwadrans, żeby skupić się na tym, czego chcemy. Na naszych marzeniach, ponieważ... jak powiedział kiedyś ktoś mądry:
Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia.A co Wy myślicie o metodzie wizualizacji? Stosujecie ją w jakichś sytuacjach?
Kocham Bullet Journal! Memobooki mają co prawda fatalny papier, ale i tak lubię z nich korzystać :)
OdpowiedzUsuńNatomiast technikę wizualizacji stosuję od bardzo dawna, ale dopiero niedawno - po lekturze książki "Trening relaksacji" - staram się w tym względzie rozwijać.
Mi właśnie Memo przypadły do gustu :)
UsuńA książkę na pewno przeczytam ;)
Jak najbardziej tak :)
OdpowiedzUsuńPodobno wizualizacja ma ogromną siłę, ja ciągle sobie wyobrażam, że będę bogata albo wygram w lotto no ale... póki co nie działa:)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o lotto, to też jeszcze mi się to nie udało, chociaż staram się jak mogę :D
Usuń