Witajcie w 2017 roku. Zawsze, ale to zawsze obiecuję sobie, że od nowego roku będę robiła nowe rzeczy, albo stare, ale systematyczniej, częściej niż w roku poprzednim. To samo obiecałam sobie i w tym- będę pisać, czytać, wychodzić, rozmawiać więcej. Zdobędę nowe hobby, tatuaż, kolczyka, przyjaciół. Zastanawiam się tylko ile z tych rzeczy naprawdę dojdzie do skutku. Wy też tak macie, że pod koniec roku jesteście zrozpaczeni, bo Wasze noworoczne postanowienia szlag trafił, a zaraz potem pełni motywacji do tworzenia kolejnych list, albo uzupełniania tych, których nie udało się do końca wypełnić? Jestem ciekawa czy tylko mnie to dotyczy i, szczerze mówiąc, mam nadzieję, że nie, a nawet więcej- mam nadzieję, że nie jestem w mniejszości. Ale tak szczerze? Czy to wszystko jest warte naszych starań, łez, potu? Wiecie co według mnie jest najgorsze w tym wszystkim? To, że jeżeli sami siebie nie docenimy, nikt inny za nas tego nie zrobi. Oczywiście są ludzie, którzy nas wspierają, osoby bliskie naszemu sercu, takie jak Rodzina, partner, przyjaciele, ale wszystko skupia się na nas. Wiecie czemu? To proste- ludzie są zawistni. Nawet jeżeli pochwalą Cię za coś, zazwyczaj w myślach wbijają Ci obelgi w plecy. Ha, dobrze by było, gdyby robili to tylko w myślach. Gorzej jest, gdy się z tym nie kryją.
Dlaczego tak zaczęłam ten rok? Nie wiem. Może mi się wydawać, że to przez pogodę, albo moje aktualne samopoczucie. Może coś mi się przypomniało. Może po prostu, mam dość udawania, że nic mnie nie rusza. Może w końcu odważyłam się napisać co, tak naprawdę myślę.
Zaniedbałam ten blog- zdaję sobie z tego sprawę, ale przyznam, że pochłonął mnie mój nowy projekt, też blog. Moje małe bakeitcozy (jeśli klikniesz na nazwę, będziesz mógł odwiedzić mój słodki zakątek). I tyle. Ale tutaj także planuję przychodzić, oczywiście, że tak. Zbyt wiele czasu poświęciłam Weel Atelier, żeby się z tego wycofać. Jednak chcę prowadzić to inaczej- niekoniecznie regularnie, chociaż miło by było.
Właśnie piekę bułeczki drożdżowe- robię to po raz pierwszy i nie jestem pewna czy nie spaprałam czegoś z ciastem- okaże się za kilka godzin ;) No i właśnie przez te bułeczki postanowiłam napisać dzisiaj tutaj coś, cokolwiek.
Przypomniało mi się kilka sesji zdjęciowych, na których usłyszałam, że zdjęcia są naprawdę fajne, że muszę mieć dobry aparat. I wtedy w mojej głowie spadła lawina myśli.
-Mmmm... pyszne ciasto- musisz mieć dobry piekarnik.
-Ojej, w Twoim domu zawsze jest tak czysto, środki czystości, których używasz muszą być świetne.
-Och! Świetna prezentacja. Twój program musiał być bardzo drogi.
Ludzie, serio? Czemu nie doceniacie siebie nawzajem?
Tak trudno uwierzyć w to, że ktoś potrafi zrobić coś, czego TY nie potrafisz? Przecież właśnie to jest piękne. Każdy jest dobry w czymś innym. Za każdy razem, gdy łapią mnie takie myśli, w głowie mam jeden z moich ulubionych wierszy ks. Jana Twardowskiego "Sprawiedliwość"
Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka
gdyby wszyscy byli silni jak konie
gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w miłości
gdyby każdy miał to samo
nikt nikomu nie byłyby potrzebny
Dziękuję Ci, że sprawiedliwość Twoja jest nierównością
to co mam i to czego nie mam
nawet to czego nie mam komu dać
zawsze jest komuś potrzebne
jest noc żeby był dzień
ciemno żeby świeciła gwiazda
jest ostatnie spotkanie i rozłąka pierwsza
modlimy się bo inni się nie modlą
wierzymy bo inni nie wierzą
umieramy za tych co nie chcą umieraćkochamy bo innym serce wychudłolist przybliża bo inny oddala nierówni potrzebują siebieim najłatwiej jest zrozumieć, że każdy jest dla wszystkich i odczytywać całość
W moim wywodzie chodzi głównie o to, żebyśmy przestali komentować ze złośliwością, czy zazdrością umiejętności innych. Nie ma sensu podważać czyjegoś talentu, tylko z powodu swojej niewiedzy.
Wszystkiego dobrego,
moi drodzy.